Zbigniew Chlebowski zawiesił się w prawach członka Platformy Obywatelskiej. Decyzja dotyczy także jego członkostwa w klubie parlamentarnym.

"Swojego honoru i dobrego imienia będę bronił ze wszystkich sił" - zapowiada były szef klubu PO i jeden z bohaterów afery hazardowej. Zawieszenie ma obowiązywać do czasu zakończenia prac komisji mającej wyjaśnić tę sprawę. Wtedy rozstrzygnie się polityczna przyszłość Chlebowskiego.

Co oznacza zawieszenie w prawach czlonka partii i klubu? W praktyce niewiele. Chlebowski dalej będzie funkcjonował na oficjalnej sejmowej liście posłów PO. Nie będzie mógł jednak wypowiadać się w imieniu partii ani uczestniczyć w posiedzeniach klubu.

Poseł zaznaczył w oświadczeniu, że decyzję o zawieszeniu podjął „w obliczu nagonki politycznej rozpętanej przez służbę specjalną”. W oświadczeniu czytamy także o „nieustannych atakach na jego osobę”.

"Z ich powodu najbardziej cierpi moja rodzina. Mam nadzieję, że decyzja o zawieszeniu członkostwa w organach Platformy Obywatelskiej pozwoli przynajmniej trochę odetchnąć moim najbliższym" - tłumaczył wczoraj.

Jak dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna", Zbigniew Chlebowski, po trzech tygodniach nieobecności w Sejmie, ma pojawić się na najbliższym posiedzeniu. "Rozmawiałem z nim na ten temat. Choć dalej brzmi jak zza grobu, to jest z nim nieco lepiej, myślę, że udało mi się go namówić i pojawi się na Wiejskiej" - mówi nam jeden z jego kolegów.

I dodaje: "Zbyszek jest w kiepskim stanie psychicznym, przez trzy tygodnie siedział w domu, nie chciał z nikim rozmawiać. Chcemy mu pomóc, powrót do Sejmu nie będzie na pewno łatwy, ale powinien go wyrwać z tego marazmu".

Reklama

Pojawienie się na Wiejskiej wcale nie będzie łatwe. Problemy zaczną się już po przylocie do Warszawy. Do tej pory na Okęciu na przewodniczącego Chlebowskiego czekał samochód z kierowcą. Teraz poseł Chlebowski będzie mógł zamówić co najwyżej taksówkę. Już po przekroczeniu progów parlamentu Chlebowski jako bohater afery hazardowej nie ma raczej co liczyć na publiczne wsparcie ze strony posłów PO. Wśród kilku, których o to pytaliśmy, tylko Waldy Dzikowski publicznie deklaruje, że kontaktów nie zerwie. "Na pewno się od niego nie odwrócę" - zapewnia.

Jak zachowają się pozostali parlamentarzyści? "Na pewno Chlebowski spotka się z publicznym ostracyzmem. To będzie jego największy wróg w powrocie do normalności" - przyznaje jeden z prominentnych polityków PO. Ale Chlebowskiego nie żałuje. "Sam jest sobie winien" - podkreśla.

Zawieszony polityk musi pogodzić się także z tym, że przez pierwsze dni po powrocie telewizyjne kamery nie będą odstępowały go na krok. Nieustannie będzie też dopytywany przez dziennikarzy o szczegóły spotkań na cmentarzu i o znajomość z "Rychem". A uciekać nie będzie miał dokąd. Do tej pory osaczany przez dziennikarzy zawsze mógł się schronić w zaciszu gabinetu, który przysługiwał mu jako szefowi klubu. Teraz gabinetu już nie ma, nie będzie też sekretarki.

Zmianę swojej pozycji Chlebowski odczuje także pod względem finansowym. W związku z odejściem ze stanowiska przewodniczącego sejmowej komisji finansów straci 20-procentowy dodatek do uposażenia. A i jego wynagrodzenie za listopad będzie mniejsze, bo Prezydium Sejmu obetnie mu pensję w związku z prawie miesięczną nieobecnością.