Usuwanie zniszczeń spowodowanych przez potoki górskie, które wystąpiły z brzegów pod wpływem nawałnicy szalejącej w nocy z piątku na sobotę i przez część dnia w sobotę, oraz lawiny ziemne i obsunięcia się gruntów potrwa na Maderze przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. Tak ocenia sytuację dowództwo ekip saperskich i strażackich przysłanych w niedzielę z Lizbony na wyspę.

Reklama

Premier Portugalii Jose Socrates, który przybył w niedzielę na Maderę samolotem wojskowym, zapewnił, że regionalny rząd archipelagu liczącego ponad 250 tys. mieszkańców otrzyma od metropolii "wszelką niezbędną pomoc".

W niedzielę przed południem strażacy zdołali dotrzeć do odciętego od świata osiedla Curral de Freiras, które liczy 4 tys. mieszkańców i położone jest w kraterze wygasłego wulkanu. Wobec osunięć gruntu większość domów jest tam nadal niedostępna.

Na otwartym z powrotem dla ruchu lotnisku międzynarodowym niedaleko stolicy, Funchal, wylądował wojskowy samolot transportowy C-130 z ekipą lekarzy i sprzętem medycznym. Przywiózł także polowe centrale telefoniczne, ponieważ Funchal, pobliskie miasto Riveira Brava i wiele innych miejscowości na południowym wybrzeżu wyspy, które najbardziej ucierpiało, pozostaje bez łączności telefonicznej.

Stolica Madery nadal jest bez światła, nie działają wodociągi, nie dało się na razie przywrócić komunikacji na wielu drogach prowadzących do Funchal.

Najgorsze zniszczenia żywioł wyrządził w handlowej, nadmorskiej części miasta. Woda porywała ze stromych ulic parkujące samochody osobowe, furgonetki i ciężarówki, które spadały na dachy niżej położonych domów.

Ekipy nurków przystąpiły w sobotę do poszukiwania samochodów, które wzburzone wody dwóch górskich potoków przepływających przez Funchal i strumienia przecinającego miejscowość Ribeira Brava zaniosły aż do morza.

Reklama

Lizboński dziennik "Publico" zamieścił wśród zdjęć zniszczeń, spowodowanych przez ulewę i wicher wiejący nad Maderą z szybkością 100 kilometrów na godzinę, fotografię jednego z potoków płynących przez stolicę wyspy. Zmienił się podczas nawałnicy we wzburzoną rzekę, której wody nie pomieściły się w wybetonowanym korycie i niszczyły wszystko wokół.

>>>Czytaj dalej>>>



Przed skutkami "betonowania" Madery, zwężania koryt potoków i strumieni górskich celem uzyskania dodatkowego miejsca pod budowę domów od dawna ostrzegały miejscowe organizacje ekologiczne.

Dziś Madera, główna wyspa archipelagu (57 km długości na 22 km szerokości), zwana "wiecznym ogrodem", poprzecinana nowymi drogami szybkiego ruchu, wiaduktami i tunelami przypomina szwajcarski ser - pisze agencja AFP o skutkach "betonowania" wyspy.

Szef rządu regionalnego Madery Alberto Joao Jardim, pozostający od długiego czasu w konflikcie z władzami centralnymi w Lizbonie, broniąc się przed zarzutami ekologów, użył w niedzielę w rozmowie z dziennikarzami takiej metafory: "Kiedy przybyłem tu w 1978 roku, ludność Madery mieszkała w jaskiniach".

Podkreślił, że za jego administracji dzięki polityce wielkich przedsięwzięć budowlanych na wyspie, finansowanych w znacznej mierze przez Unię Europejską, Madera z jednego z najbiedniejszych regionów Portugalii stała się regionem o dochodach wyższych o 25 proc od średniej krajowej.

"Perłę Atlantyku", jak reklamowana jest w folderach biur podróży, odwiedza co roku 850 tys. turystów - tradycyjnie, od XIX wieku przybywających z W. Brytanii, a obecnie również z Niemiec i innych krajów Unii Europejskiej.

Z całego świata napływają do regionalnego rządu Madery wyrazy współczucia i kondolencje. Król Hiszpanii Juan Carlos zatelefonował w niedzielę do prezydenta Portugalii Anibala Cavaco Silvy, oferując pomoc w usuwaniu szkód wyrządzonych przez klęskę żywiołową na Maderze.

Słynny portugalski piłkarz Cristiano Ronaldo, który urodził się w 1985 r. na Maderze, zaoferował pomoc materialną z powodu "katastrofy bez precedensu", jaka dotknęła jego rodzinną wyspę.

List kondolencyjny wystosował też prezydent Lech Kaczyński, przekazując głębokie wyrazy współczucia rodzinom ofiar tragedii na Maderze.