W Montfermeil zawrzało dwa dni temu. Ponad 100 zamaskowanych wyrostków napadło na dom mera miasta. To miała być kara za nakaz zatrzymania kilku członków gangów. Dziś w nocy kilkudziesięciu chuliganów zaatakowało miejscowy posterunek. Czterech policjantów trafiło do szpitala. Spalono kilkadziesiąt samochodów. Pięciu bandytów aresztowano.

Francuzi boją się powtórki zamieszek. To były regularne bitwy. Powodem była tragiczna śmierć dwóch nastolatków, którzy zginęli, uciekając przed policją. 15-letni Banou i 17-letni Ziad, pochodzenia tunezyjskiego i malijskiego, zostali śmiertelnie porażeni prądem, gdy ukryli się w transformatorze. Po tym wydarzeniu tłumy młodych chuliganów wyszły na ulice. Podpalali samochody, niszczyli budynki. Zamieszki trwały blisko miesiąc. Rannych zostało setki policjantów. Jedna osoba zginęła.