W tomahawku konstruktorzy zamontowali silnik wyjęty z Dodga Vipera o pojemności 8 litrów! Dzięki temu udało się wykręcić 500 koni mechanicznych - czyli prawie tyle, ile ma transporter opancerzony, przewożący żołnierzy. Jednak tej maszyny nie stworzono, by orała pole, ale by „połykała” odległości. Rekordzista pomknął motocyklem 400 km/h i musiał się wykazać kaskaderskimi umiejętnościami, żeby podmuch wiatru nie zrzucił go z grzbietu potwora.

Do setki dochodzi w 2,5 sekundy. Nie ma na świecie pojazdu kołowego, który mógłby się z nią ścigać. Niech się schowa nawet bolid formuły F-1.

Motocykl ma tylko dwa biegi i maleńki zbiornik, w którym mieści sie zaledwie 12 litrów wysokooktanowego paliwa.

To wystarcza na pół godziny jazdy, ale raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się poruszał po ulicach, tylko na pasie startowym lotniska. Tam właśnie, kiedy dodasz gazu, na wyświetlaczu może pojawić się kosmiczna informacja - właśnie odleciałeś z prędkością 640 km/h.

Maszyna ma jednak „małą” wadę - kosztuje 250 tys. dolarów.