Mieszkanie w Budapeszcie należące do strażnika więziennego odwiedzili policjanci. To była rutynowa kontrola. Chcieli sprawdzić, czy nikt nie okradł mieszkania zmarłego. Usłyszeli ciche skrobanie z pokoiku. Otworzyli drzwi i... oniemieli. Za drzwiami była wychudzona, przedwcześnie osiwiała 27-letnia dziewczyna, która jęczała, błagając o trochę jedzenia.

Reklama

Okazało się, że to córka właściciela mieszkania. Gdy miała 14 lat, ojciec zamknął ją w pokoju. Co noc przychodził do niej i gwałcił, a gdy próbowała się stawiać, bestialsko ją katował.

Teraz dziewczyna trafiła do szpitala. Nic nie mówi, boi się ludzi i jest ledwo żywa. Przez długi czas będą musieli się nią opiekować psychologowie. Nie wiadomo, czy i kiedy do siebie dojdzie.

To powtórka historii z Austrii, gdy 10-letnia Natasza padła łupem porywacza Wolfganga Priklopila. Ten więził ją przez osiem lat w piwnicy swego domu. Dziewczyna cudem wyrwała się porywaczowi i uciekła.