W GRU służą tylko zawodowi żołnierze, którzy studiują przez pięć lat między innymi w moskiewskiej Wojskowej Akademii Dyplomatycznej czy słynnej Akademii Wojskowej im. Frunzego. Trafiają tam tylko najlepsi z kadry oficerskiej.

Uczą się nie tylko jak podczas przesłuchania wydłubać oko, tak żeby nie zabić jeńca, ale również historii i tradycji kraju, w którym przyjdzie im działać. Są specami od utajnionej łączności, łamania szyfrów, a obudzeni w środku nocy, wyrecytują bez zająknięcia dane baz NATO, nazwiska ich dowódców i sprzęt jakim dysponują.

Każdy z nich mówi w co najmniej w trzech językach. Często działają w ambasadach, pod przykrywką attache wojskowych. Inni na zlecenie wywiadu zakładają firmy, które latami działają legalnie, po to żeby zdobyć wiarygodność. Dopiero potem szpiedzy stają się aktywni.

W Warszawie przez lata siedziba GRU mieściła się kilkaset metrów od sowieckiej ambasady.

GRU podzielona jest na wydziały, każdy "opiekuje" się inną częścią świata. Polska jest w zainteresowaniu wydziału IV.

Rosyjski wywiad wojskowy poświęca wiele czasu na rozpoznanie sił lotniczych wroga, systemów łączności i strategicznych sił rakietowych przeciwnika - to główne obszary zainteresowania szpiegów.

Jednak to nie wszystko. Oficerowie tej formacji przygotowują, opracowują palny działań komandosów Specnazu. To oni pierwsi w przypadku wojny zaatakują skrycie przeciwnika.

Reklama

Wyjdą z kryjówek w miastach, gdzie udawali daleką rodzinę z Rosji, która odwiedziła kuzynów, czy wysiądą z samolotów jako sportowcy, którzy przyjechali na zawody.

Na miejscu samochody, broń, kryjówki i cele wskażą im oficerowie GRU.

Rosyjski wywiad wojskowy zatrudnia ok. 100 tysięcy mundurowych funkcjonariuszy. W terenie GRU nadzoruje 180 batalionów (każdy składający się z 340 ludzi) i około 700 samodzielnych kompanii rozpoznawczych.