Widmo pojawia się od śmierci pierwszego przywódcy komunistycznej Rosji. Chodzi korytarzami Kremla, siada za biurkiem w swoim dawnym gabinecie, coś pisze, a potem kładzie się spać. I tak co kilka dni.

Przerażeni wartownicy przyznają się nawet, że salutują wodzowi światowej rewolucji, gdy tylko go zobaczą. Ale ten nie zwraca na nich uwagi. Przechodzi energicznie, a jego kroki długo jeszcze słychać w pustych korytarzach.

Reklama

Obecnie Władimir Putin ma problem. I to nie tylko z duchem. Bo przecież teraz opozycja będzie się śmiała, że prezydent Rosji podejmuje decyzje ze strachu przed Leninem i chce przywrócić Rosji pozycję mocarstwa, by widmo przestało go straszyć.

A swoją drogą, to nie wypada, żeby prawdziwy marksista pojawiał się jako duch. Przecież każdy komunista wie, że widm nie ma. Czyżby więc to nie była zjawa, a prawdziwy Lenin wiecznie żywy?