Połowa światowych służb specjalnych stara się złapać morderców Litwinienki. I zastawia się, skąd zabójcy wzięli tę niebezpieczną substancję. Bo tylko najlepiej wyposażone światowe instytuty potrafią go wyprodukować. A żeby go kupić np. w USA, naukowcy muszą prowadzić ściśle określoną działalność badawczą i mieć specjalne zezwolenie. Teoretycznie...
Polon ochoczo reklamuje w sieci pewna amerykańska firma. Do tego fizycy firmy reklamują się, że sprzedadzą truciznę każdemu, kto będzie chciał. Nie będą wnikać, kim jesteś i czy masz zezwolenia. Masz tylko kliknąć na zamówienie, zapłacić kartą kredytową 69 dolarów, a polon w bezpiecznej walizeczce przyniesie Ci listonosz. Ale nie polecamy.
Jak wynika z informacji naukowców, polon 210 jest 100 miliardów (!) bardziej niebezpieczny niż np. zabójczy cyjanek potasu. Wystarczy odrobinka - mieszcząca się nie na łebku od szpilki, a na jej ostrzu - by zabić dorosłego człowieka. Litwinienkę jego morderca - rosyjski agent - potraktował polonem w aerozolu. Sam Litwinienko wiedział, że trucizna miała go zabić od razu. "To miał być niespodziewany zawał" - wspominał w jednym z ostatnich oświadczeń. Umierał jednak w niesamowitych męczarniach przez trzy tygodnie. Amerykanie są przerażeni.
Firma na razie nie zamierza jednak kończyć sprzedaży - donosi dziennik "San Francisco Chronicle". W ostatnim oświadczeniu fizycy napisali tylko, że aby odebrać od listonosza przesyłkę, musi się pod nią podpisać dorosła osoba. Ale czy morderca Litwinienki był dzieckiem?
Nazwy firmy i adresu strony internetowej nie podajemy ze względów bezpieczeństwa.