Po czwartkowym żywiole prawie 30 tys. ludzi pozostaje bez dachu nad głową. Woda praktycznie zmyła tysiące domów z powierzchni ziemi. Nie działają telefony. Drogi są zablokowane powalonymi drzewami.

Najgorzej jest w mieście Daraga. Tylko tam zginęło ponad 150 osób. Ratownicy ciągle szukają w naniesionym przez morze mule żywych ludzi. Najczęściej znajdują jednak martwych.

Sztorm zaatakował wyspy w czwartek. Wywołał go wybuch podmorskiego wulkanu 320 km na południe od stolicy Filipin - Manili. Żywioł niszczył wszystko na swojej drodze przez ponad trzy godziny. Prędkość wiatru dochodziła nawet do 225 km/h.