Byli tylko najbliżsi zamordowanego Litwinienki. Najwyżej kilkadziesiąt osób... Pochowali go dyskretnie, pod czujnym okiem policjantów, którzy pilnowali, by nikt niepowołany nie zakłócił ceremonii, która odprawiona została według obrządku muzułmańskiego. Tuż przed śmiercią życzył sobie tego sam Litwinienko. Jego zwłoki zostały spopielone na cmentarzu Highgate w północnym Londynie. Dokładnie tym samym, gdzie spoczywa Karol Marx.

Były łzy i oskarżenia. Rodzina nie ma wątpliwości, kto jest winny śmierci Litwinienki. "To Putin jest tym, który zamordował mojego syna" - mówił łamiącym głosem ojciec zamordowanego Litwinienki.

Kilka godzin wcześniej hołd Litwinience oddali londyńscy muzułmanie. Prawie 100 osób - głównie Czeczeńców - odmówiło muzułmańską modlitwę w jego intencji w londyńskim Regent's Park. Wśród nich był 20-letni syn Litwinienki.

Litwinienko zmarł dwa tygodnie temu w jednym z londyńskich szpitali. Po trzech tygodniach męczarni po tym, jak ktoś podał mu śmiercionośną truciznę - polon 210.

Tymczasem brytyjska policja wciąż informuje o kolejnych osobach, u których wykryto ślady polonu. Dzisiaj testy wykryły obecność polonu u czterech pracowników hotelu Millenium w Londynie. 1 listopada Litwinienko spotkał się tam z dwoma Rosjanami. Jeden z nich trafił do szpitala z objawami choroby popromiennej.