Jako pierwszy kraj na świecie eutanazję zalegalizowała w 2001 roku Holandia. Obejmowała początkowo tylko nieuleczalnie chorych. Ale cztery lata później rozszerzono ją o niemowlęta i dzieci do lat 10.

Oficjalnie, żeby zabieg był wykonany, muszą być spełnione warunki. W przypadku dorosłych chorych - muszą przez dłuższy czas wyrażać, że pragną śmierci. Poza tym lekarz ma stwierdzić, że cierpią potworne bóle i są w fazie końcowej choroby. Medyk musi zasięgnąć opinii innego specjalisty. I omówić z chorym konsekwencje jego prośby o śmierć. W przypadku dzieci decyzja należy do rodziców.

Nieoficjalnie. Częste są przypadki uśmiercania pacjentów, którzy takiej zgody nie mogą udzielić, bo są nieprzytomne. Ocenia się, że eutanazja stanowi do 40% zgonów w Holandii. ONZ i Komisja Europejska skrytykowały Holandię za to, jak dokonuje się tu uśmiercania chorych.

Na eutanazję pozwoliły też władze Belgii. Jest legalna od 2002 roku. W wyniku zabiegu umiera tu dziennie jedna osoba - pokazuje raport specjalnej belgijskiej komisji kontrolującej to zjawisko. Najczęściej proszą o śmierć chorzy w krańcowym stadium raka. Kryteria są podobne jak w Holandii. Chory musi wielokrotnie prosić o uśmiercenie. I cierpieć na nieuleczalne schorzenie. W Belgii trwa obecnie dyskusja, żeby rozszerzyć eutanazję na nieletnich, którzy nie chcą już żyć. Oraz na osoby, które nie są w stanie podjąć tej decyzji, bo są np. w ostatnim stadium Alzheimera, ale wcześniej wyraziły chęć, żeby poddać się eutanazji.

Szczególna forma uśmiercania jest legalna w Szwajcarii. Tu lekarz może podać choremu lek nasenny w śmiertelnej dawce, ale pacjent musi go przyjąć sam.

Pozbawianie życia na życzenie chorych wprowadził też w 1994 roku amerykański stan Oregon. Zaskarżył to później Sąd Federalny jako niezgodne z konstytucją. Jednak Sąd Najwyższy ją przywrócił. 11 lat temu eutanazja była legalna w części Australii zwanej Terytorium Północnym. Ale sąd ją uchylił, bo uznał, że takie prawo mogą ustanowić tylko władze krajowe.