Sensacyjna zapowiedź padła z ust Łukaszenki na specjalnej konferencji prasowej w Mińsku. Wódz był namolnie wypytywany przez rosyjskich dziennikarzy z agencji Interfax o to, kim będzie jego następca. W końcu Łukaszenka odpowiedział nerwowo: "Ani pierwszy, ani drugi syn, tylko trzeci".

Wszyscy byli zdziwieni, bo dotąd myślano, że prezydent ma tylko dwóch synów: Wiktora i Dmitrija. "Nigdy o tym nie rozmawialiśmy w domu, dla dobra dzieci" - dodał tajemniczo. Wyjaśnił też, że najstarszy Wiktor - choć jest dziś drugą osobą w państwie - nie jest na tyle silny, by być prezydentem. Średni Dmitrij generalnie jest trzymany z dala od polityki.

"Najmłodszy jest już przygotowywany do władzy" - powiedział prezydent, ale nie chciał zdradzić jego personaliów (mówi się, że to nieślubne dziecko).

Na koniec zapewnił, żeby nikt nie miał wątpliwości, że "w najbliższej przyszłości prezydentem Białorusi nadal będzie Aleksander Łukaszenka".