"Wszędzie była krew, ludzie w klasie byli nieprzytomni - nie wiem, czy z bólu, czy z powodu szoku. Tylko naszej czwórce udało się wyjść, bo reszta albo była martwa, albo nieprzytomna" - opowiada Erin.
"Wyglądał na zwyczajnego chłopaka. Azjata ubrany jak harcerzyk. Miał na sobie kamizelkę - może na amunicję..." - Erin opisuje mordercę. Przypomina sobie, że zajrzał do ich klasy dwa razy - jakby kogoś szukał. "Potem z korytarza słychać było coś, jakby dźwięk wiertła. Ktoś powiedział, że to mogą być strzay" - opowiada studentka.
Chwilę później chłopak wszedł do ich sali po raz trzeci. Ale już się nie cofnął. Podniósł broń i zaczął strzelać...
"Mój profesor, Herr Bishop - nie wiem, czy on żyje" - martwiła się Erin. Jej obawy były uzasadnione. Nazwisko profesora znalazło się na liście osób zabitych przez szaleńca.