Zbeszczeszczenia estońskiej flagi dopuścili się aktywiści ze sterowanych przez Kreml organizacji młodzieżowych. Protestują pod estońską ambasadą w Moskwie od pięciu dni, po tym, jak z centrum stolicy Estonii - Tallina - usunięto pomnik radzieckich żołnierzy.
Rosyjska milicja, która do tej pory przymykała oczy na ich wybryki - wcześniej m.in. obrzucali budynek kamieniami - wreszcie interweniowała. Zatrzymała czterech działaczy młodzieżówki. Po 20 minutach pracownicy ambasady wciągnęli na maszt nowy sztandar.
Milicjanci zareagowali jednak zbyt późno. I z powodu opieszałości rosyjskich funkcjonariuszy estońska ambasador w Rosji ogłosiła, że już nie będzie liczyć na ich pomoc. Ambasada wstrzymała kontakty z rosyjskim ministerstwem spraw zagranicznych.
"Teraz zmuszeni jesteśmy pracować na innym szczeblu. Konsultowaliśmy się z kolegami z Unii Europejskiej co do kroków, jakie wspólnie z partnerami będziemy podejmować" - stwierdziła ambasador Estonii w Rosji Marina Kaliurand w radiu Echo Moskwy.
A muszą się spieszyć, bo młodzieżówka zapowiada, że to dopiero początek wielkiego międzynarodowego zamieszania. Kilkudziesięciu jej członków rozbiło namioty przy granicy z Estonią i zamierzają blokować wjazd do Rosji ciężarówkom na rejestracjach ich sąsiadów. Choć to nielegalne, nie obawiają się konsekwencji. Zbierają za to podpisy pod petycją, by... zdemontować siedzibę estońskiej ambasady w Moskwie.
"Budynek ambasady przylega do XIX-wiecznego domu, który jest pomnikiem architektury, dlatego chcemy przenieść ambasadę na obrzeża miasta. Wszystko, oczywiście, legalnie" - tłumaczy lider "Naszych" Wsilij Jakimienko, na co dzień pracownik służb prasowych Kremla.
Unia Europejska już obiecała, że pomoże Estonii w rozwiązaniu konfliktu z Rosją - podała agencja Interfax powołując się na estońskie MSZ. Miało się tak stać podczas rozmowy telefonicznej między szefami dyplomacji Estonii a Niemiec, które teraz przewodniczą UE.
Konflikt na linii Rosja-Estonia wybuchł po tym, jak w nocy z czwartku na piątek z centrum Tallina usunięto pomnik żołnierzy radzieckich. Kontrowersyjny monument trafił na cmentarz wojskowy. Przeciw usunięciu pomnika protestowała w Tallinie mniejszość rosyjska.
W kilkudniowych zamieszkach zginęła jedna osoba, a 156 było rannych. Policja zatrzymała prawie 1000 osób. Aby zapobiec kolejnym zamieszkom, władze Tallina zakazały jego mieszkańcom zgromadzeń w mieście i okolicach, a także do 9 maja włącznie przedłużyły zakaz sprzedaży alkoholu,