Demonstranci, wśród których było wielu dziennikarzy, artystów i przedstawicieli opozycji, głośno wykrzykiwali swój sprzeciw wobec Chaveza. Niektórzy - przeciwnie, by pokazać kneblowanie mediów, zakleili sobie usta taśmą samoprzylepną.

Reklama

Władze zmobilizowały ponad 2500 policjantów. Mieli nadzorować trasę pochodu, maszerującego pod siedzibę zamkniętej stacji. Protestujący krzyczeli, że Chavez, likwidując RCTV, chce zamknąć usta swoim przeciwnikom. Relację z pochodu pokazała prywatna telewizja Globovision.


Chavez stwierdził, że nagranie nie pokazuje prawdy. "Lepiej niech Globovision weźmie coś na uspokojenie, bo ja sam ją w końcu uspokoję" - straszył. Dodał, że "telewizja nadawała zakodowane sygnały nakazujące, by widzowie go zabili". Doradca prawny stacji Perla Jaimes przekonywała, że nie ma podstaw prawnych, by Chavez mógł spełnić swoje groźby. "Nie boimy się" - zapewniała.