Nadal nie wiadomo, czy komandosi - którzy zabili już wielu ludzi - dotarli do podziemi meczetu. Jeśli tak się stało - ofiar będzie więcej. W piwnicach najprawdopodobniej ukrywają się setki kobiet i dzieci.

Zanim armia przypuściła szturm, cztery razy apelowała do mułły Abdula Raszida Ghazi, by się poddał. Islamscy bojownicy odpowiedzieli wtedy seriami strzałów. "Działamy krok po kroku, by ograniczyć liczbę cywilnych ofiar" - zapewnia wojsko. Jednak, według świadków, zabitych jest o wiele więcej, niż podają mundurowi. "Cały dziedziniec zasłany jest trupami" - mówi cytowany przez agencję AFP świadek.

Od rana z Czerwonego Meczetu uciekały grupy ludzi - najpierw 26 dzieci, później 50 kobiet, a przed południem kolejna - 27 słuchaczek szkoły koranicznej. W tej ostatniej grupie znalazła się m.in. żona zarządzającego kompleksem Abdula Aziza, który został schwytany w zeszłym tygodniu przez armię, gdy usiłował uciec z meczetu w przebraniu kobiety.

Kompleks Czerwonego Meczetu od tygodnia okupują zbuntowani przeciwko rządowi islamscy radykałowie. Domagają się m.in. wprowadzenia w Pakistanie szarijatu, czyli prawa koranicznego.