Dominique Cottrez oraz jej mąż, Pierre-Marie, którzy mają dwie dwudziestokilkuletnie córki, zostali zatrzymani we wtorek. Matka przyznała się w areszcie do uduszenia dwóch noworodków zaraz po ich urodzeniu. Następnie wyznała, że w podobny sposób zabiła również sześcioro innych nowonarodzonych dzieci.

Reklama

Według wstępnych ustaleń śledztwa, do serii zabójstw doszło na przestrzeni kilkunastu lat - od 1989 roku do 2006 lub 2007 roku. Kobietę oskarżono o "umyślne zabójstwa małoletnich" i grozi je dożywocie.

Kobieta przebywa w areszcie, a mężczyzna pozostaje na wolności i nie postawiono mu zarzutów - poinformował na specjalnie zwołanej w czwartek konferencji prasowej prokurator z Douai, Eric Vaillant. Wcześniej podawano, że mężczyzna jest oskarżony o "niepoinformowanie o dokonaniu przestępstwa i ukrywanie zwłok" oraz że będzie pod nadzorem sądowym.



Jak powiedział Vaillant, Cottrez tłumaczyła policjantom, że nie chciała mieć już więcej dzieci po pierwszych dwóch ciążach, które były dla niej bardzo bolesnym doświadczeniem. Kobieta mówiła też, że nie używała środków antykoncepcyjnych, gdyż obawiała się pójść po poradę do swojego lekarza. W następstwie przesłuchania prokuratura zaleciła przeprowadzenie ekspertyz psychiatrycznych.

Reklama

Ojciec dzieci zeznał, że nie wiedział nic o kolejnych ciążach swojej żony ani o tym, że zabijała noworodki. Według prokuratury, kobieta miała potwierdzić jego zeznania. W tej sytuacji sędzia śledczy zdecydował o wypuszczeniu Pierre'a-Marie Cottreza na wolność.

Na konferencji prasowej Vaillant zauważył, że Dominique Cottrez jest kobietą "bardzo otyłą", co mogło jej ułatwić ukrywanie ciąży przed bliskimi i sąsiadami.

Reklama



Mieszkańcy Villers-au-Tertre, wioski w pobliżu granicy z Belgią liczącej zaledwie 700 mieszkańców, mówią mediom, że są wstrząśnięci odkryciem zbrodni i nie potrafią w nią jeszcze uwierzyć. Sąsiedzi opisują małżeństwo Cottrez jako zwykłych ludzi. Kobieta była opiekunką, a jej mąż, stolarz pracujący na budowie, po raz trzeci sprawował mandat radnego gminy Villers.

"To są ludzie uprzejmi, chętni do pomocy, których trudno podejrzewać o jakieś nienormalne zachowanie" - tak określił w czwartek to małżeństwo mer wioski Patrick Mercier.

Na wieść o dzieciobójstwie proboszcz miejscowej parafii zapalił przed domem, gdzie znaleziono ciała noworodków, osiem świeczek dla ich upamiętnienia.



Zbrodnię wykryto, gdy w sobotę nowi właściciele domu, który wcześniej należał do rodziców zatrzymanej kobiety, zawiadomili żandarmerię o odnalezieniu w swoim ogrodzie kości dwóch noworodków.

Po przeszukaniu innych posesji w Villers znaleziono kolejnych sześć ciał w garażu obecnego domu małżeństwa Cottrez, także schowanych, jak poprzednie, w plastykowych torbach.

W ostatnich latach francuskie media informowały o kilku bulwersujących przypadkach dzieciobójstwa. Dotychczas najgłośniejszy z nich znany jest jako sprawa "zamrożonych niemowląt". 41-letnią Veronique Courjault skazano w czerwcu ubiegłego roku na 8 lat więzienia za to, że udusiła trójkę własnych dzieci, a następnie ukryła je w zamrażarce. W maju tego roku kobieta wyszła warunkowo na wolność.

W marcu na 15 lat więzienia sąd skazał 38-letnią Francuzkę, Celine Lesage, która w latach 2000-2007 zabiła sześcioro noworodków.