Poza nadzwyczajnymi siłami policyjnymi miejsc publicznych strzec będą tysiące żołnierzy, a marynarka wojenna będzie patrolować morze. Najwyraźniej więc demonstranci to najmniejszy kłopot organizatorów szczytu. Szef krajowej policji Czo Hiun Oh powiedział, że zagrożenie międzynarodowym terroryzmem "niedawno wzrosło i ryzyko związane z Koreą Północną pozostaje".
Podkreślił, że już wcześniej doszło do ataku terrorystycznego, o który obwiniano północnokoreańskich agentów. Mieli oni dokonać zamachu w 1987 roku na boeinga koreańskich linii lotniczych, w którym przed igrzyskami olimpijskimi w Seulu zginęło 115 osób.
Według komunikatu policji Seul obawia się "o niemożliwą do przewidzenia sytuację związaną z przekazywaniem władzy przez przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Ila jego synowi Kim Dzong Unowi".
Na początku października szef resortu obrony Korei Południowej Kim Te Jung oznajmił, że "istnieje możliwość, że Korea Północna może podjąć prowokacje dla zneutralizowania wewnętrznych i zewnętrznych trudności w procesie sukcesji Kim Dzong Una i dla zakłócenia naszego (szczytu) G20".
Policja przewiduje też "bardzo gwałtowne i intensywne" demonstracje przeciwników G20. Podczas poprzedniego szczytu G20 w czerwcu w Toronto w trakcie demonstracji doszło do zamieszek.
W drugim dniu szczytu (11-12 listopada) dostęp do COEX, siedziby szczytu, która ma wielkość 11 boisk piłkarskich, będzie zamknięty dla publiczności. W kompleksie tym znajdują się liczne sklepy i restauracje. Listopadowe spotkanie G20 (19 przodujących gospodarczo państw świata i Unii Europejskiej) w Seulu ma być poświęcone przede wszystkim kwestiom gospodarczym.