Co najmniej 5 osób zostało zabitych i 50 rannych podczas nowych protestów przeciwko nadużywaniu władzy i brutalności policji, które trwały przez całą sobotę i niedzielę w mieście El Kef w północno-zachodniej Tunezji.

Reklama

Policjanci, otoczeni w sobotę w głównym komisariacie miejskim przez około tysiąc demonstrantów domagających się ustąpienia ze stanowiska wyjątkowo brutalnego szefa miejscowej policji, otworzyli ogień do tłumu z okien budynku. Oblegający komisariat podpalili wcześniej na parkingu policyjnym osiem samochodów.

W niedzielę rano sytuacja w Kef nieco się uspokoiła, ale w ciągu dnia grupy młodzieży znów zaczęły szturmować komisariat, który w końcu podpaliły. Policja podała, że napastnicy "zrabowali dokumenty policyjne i sprzęt". W starciach między policją a demonstrantami doszło także w sobotę w mieście Kibili, na południu Tunezji.

Zginął 18-latek ugodzony w głowę granatem z gazem łzawiącym, wystrzelonym z odległości paru metrów. Był on uczestnikiem demonstracji przeciwko objęciu urzędu przez nowego gubernatora mianowanego przez rząd premiera Mohammeda Ghannusziego. Demonstranci rozpoznali w nim starego gubernatora z regionu Kaserin, mianowanego swego czasu przez obalony reżim Ben Alego.

Tłum demonstrujących mieszkańców Kibili uniemożliwił w niedzielę ekipie telewizji publicznej przeprowadzenie transmisji z uroczystości objęcia stanowiska przez nowego gubernatora. Mówcy podczas demonstracji oskarżali publiczną telewizję Tunezji, że jest w rękach nieuczciwych dziennikarzy. Demonstracje i rozruchy trwają w Tunezji od piątku, odkąd w Sidi Buzid dwaj młodzi ludzie zostali spaleni żywcem w celi miejscowego komisariatu policji przez członków dawnej partii Ben Alego.