Estoński Zarząd Dróg ogłosił w piątek, że temperatury tej zimy są wystarczająco niskie, aby można było udostępnić samochodom trasę lodową Rohukuela-Hiiumaa.

Pozwoli ona na pokonywanie odległości między lądem stałym a bardzo atrakcyjną turystycznie wyspą zamieszkaną przez nieco ponad 10 000 ludzi w czasie zaledwie 30 minut. Promem płynie się na Hiiumaa dwie i pół godziny.

Reklama

Nad bezpieczeństwem trasy będą czuwały specjalna patrole drogowe.

Jak powiedział rzecznik Zarządu Dróg, Raido Randmaa, lód musi mieć co najmniej 25 cm grubości, aby samochody mogły po nim bezpiecznie jeździć. "My jednak czekamy zazwyczaj z otwarciem trasy aż morze zamarznie na głębokość 30 cm" - dodał.

Randmaa wyjaśnił, że w ruchu samochodowym na zamarzniętym morzu obowiązują specjalne przepisy. Pojazdy są wpuszczane na trasę co 2 minuty z pouczeniem dla kierowców, że nie powinny zbytnio się do siebie zbliżać.

Na tej trasie nie ma mowy o wyprzedzaniu. "Ambitni" kierowcy muszą się dostosować do tych zasad. Zachowanie odpowiedniej odległości między pojazdami - podkreślił Randmaa - jest podstawowym warunkiem bezpiecznej jazdy po zamarzniętym Bałtyku.



Reklama

Nieprzestrzeganie tej zasady może spowodować pękanie pokrywy lodowej.

Estoński Zarząd Dróg spodziewa się w czasie weekendu długich kolejek samochodów oczekujących na wjazd na lodową trasę.

"Naszym największym wrogiem nie jest wyłącznie ocieplenie powietrza; lód pęka również przy wyjątkowo dużych mrozach" - dodał rzecznik Zarządu Dróg.

W 2010 roku "autostrada lodowa" z portu Rohukula na wyspę Hiiumaa ze względu na warunki atmosferyczne była czynna tylko 11 dni.