Sondaż, w którym udział wzięło 11 709 czytelników, pokazuje, że 6 proc. mieszkańców kraju ucieszyłoby się, gdyby merem Wilna został ktoś z koalicji przedstawicieli mniejszości narodowych, gdyż "w ten sposób wykazano by, że stolica jest miastem otwartym".

Reklama

30 proc. czytelników deklaruje, że narodowość przyszłego szefa Wilna jest im obojętna. Uważają, że "najważniejsze, by człowiek dobrze pracował". 10 proc. w ogóle nie interesuje kwestia przyszłej władzy Wilna.

Koalicja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) i Sojuszu Rosjan podczas wyborów samorządowych 27 lutego w Wilnie uzyskała drugą pozycję, zdobywając 11 mandatów w 51-osobowej radzie miasta.

Obecnie trwają ostre negocjacje w sprawie podziału władzy w Wilnie.

Ocenia się, że najbardziej realnym kandydatem na mera Wilna jest Arturas Zuokas, który miastem rządził w latach 2000-2007. Kierowana przez Zuokasa koalicja kandydatów niezrzeszonych zdobyła najwięcej, 12 mandatów.

Jednak, jak odnotowują litewskie media, "temu najbardziej sprzeciwiają się konserwatyści, którzy zajęli trzecie miejsce i zdobyli 10 mandatów". Konserwatyści "kuszą koalicję Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Sojuszu Rosjan" - pisze "Lietuvos Rytas".

Według dziennika są też inne scenariusze przyszłej koalicji rządzącej w stolicy. Zuokas oznajmił publicznie, że faktycznie już się porozumiał z Partią Pracy (8 mandatów) i socjaldemokratami (5 mandatów). W kuluarach mówi się też, że "za burtą zostaje i Zuokas, i prawica, a stabilną koalicję zawiązują mniejszości narodowe, Partia Pracy, Porządek i Sprawiedliwość (5 mandatów) i socjaldemokraci".

Reklama

Zgodnie z prognozami, negocjacje w sprawie utworzenia koalicji w mieście są trudne i nie wyklucza się, że będą trwały bardzo długo, nawet do kwietnia.

aki/ mmp/ kar/