Przemarsz ulicami Rygi, kończony tradycyjnie złożeniem kwiatów pod pomnikiem Wolności, jest związany z rocznicą bitwy z wojskami radzieckimi w 1944 roku, w której Łotewski Legion Waffen SS uczestniczył u boku Niemców.

Uczestników manifestacji próbowały nękać niewielkie grupy przeciwników, głównie przedstawicieli mniejszości rosyjskiej, którzy utrzymują, że takie upamiętnianie gloryfikuje faszyzm i dyskredytuje wielką ofiarę ZSRR w pokonaniu Niemiec hitlerowskich.

Reklama

Wzmocnione oddziały policyjne skutecznie oddzielały obie strony i przemarsz, który, jak mówi policja, zawsze jest poważnym problemem, przebiegł bez incydentów.

Uczestników przemarszu nie zraziły okrzyki "hańba" i "nie faszyzmowi". "Jestem Łotyszką i chcę uhonorować tych, którzy walczyli o wolność kraju" - powiedziała jedna z uczestniczek Inga Branka. Dodała, że ci, co walczyli w czasie wojny, nie byli ani faszystami, ani komunistami, walczyli jedynie o odzyskanie utraconej wolności.

Po stronie Niemiec walczyło w sumie około 150 tysięcy żołnierzy łotewskich. Liczba ta obejmuje zarówno walczących w szeregach Legionu Łotewskiego, jak i w dywizjach niemieckich oraz członków batalionów policyjnych.

Zgodnie z paktem Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 roku, Łotwa, Litwa i Estonia znalazły się w strefie wpływów ZSRR i faktycznie zostały zaanektowane przez Moskwę. Rozpoczął się terror, NKWD zdziesiątkowało elity polityczne i kulturalne tych krajów. W połowie czerwca 1941 roku rozpoczęły się masowe deportacje na Syberię, przerwane atakiem Niemiec na ZSRR.