"Rosyjska flota w Sewastopolu pozostanie na zawsze! Tak, jak Rosja nie odda (Japonii - PAP) Wysp Kurylskich, tak i nie odda (Ukraińcom - PAP) Sewastopola" - podkreślił Kasatonow.

Ostrzegł przy tym, że jeśli któryś z przywódców rosyjskich odważy się wyprowadzić rosyjską marynarkę wojenną z należącego do Ukrainy Krymu, przypłaci to utratą władzy.

Reklama

"W tym samym czasie pozbawi się stanowiska. Zostanie z niego po prostu zmieciony" - oznajmił rosyjski admirał.

Rozmowa w tygodniku "Ekspert" poświęcona była rocznicy tzw. umów charkowskich, rosyjsko-ukraińskiego porozumienia, które przedłużyło czas stacjonowania na Ukrainie Floty Czarnomorskiej Rosji.

Flota ta pozostała na Krymie po rozpadzie ZSRR. Za czasów poprzedniego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki władze w Kijowie twierdziły, że Rosjanie będą musieli opuścić półwysep w 2017 roku, kiedy to miały wygasnąć umowy o dzierżawieniu im baz na Ukrainie.

27 kwietnia 2010 roku następca Juszczenki, obecny prezydent Wiktor Janukowycz zawarł w Charkowie z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem porozumienie, którym przedłużono termin pobytu Floty Czarnomorskiej na Krymie o 25 lat z możliwością dodatkowej prolongaty tego okresu o kolejne pięć lat, czyli do 2047 roku.

W zamian za to Ukraina dostała 30-procentową zniżkę na kupowany od Rosji gaz.

Reklama

Ukraińska opozycja uważa tymczasem, że umowy charkowskie są dla Ukrainy niekorzystne. Na środę, gdy przypada rocznica ich podpisania, ugrupowania przeciwne rządom ekipy Janukowycza zapowiedziały demonstrację, podczas której będą domagać się anulowania porozumienia w sprawie Floty Czarnomorskiej.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

jjk/ mc/