O 33-letnim mężczyźnie było głośno w czerwcu tego roku, gdy w czasie wizyty szefa państwa na południu Francji wychylił się ze szpaleru widzów i chwycił mocno Sarkozy'ego za ramię.

Ochroniarze prezydenta natychmiast rzucili się na napastnika, powalając go na ziemię. Szefowi państwa nic się nie stało.

Reklama

Według mediów, w poniedziałek mer miejscowości Agen zdecydował, że mężczyzna, pracownik administracyjny tamtejszego konserwatorium, zostanie zawieszony w swojej funkcji na trzy miesiące, po czym wróci do pracy.

W praktyce, jak wyjaśnia agencja Reutera, zaraz po epizodzie napastnik został odsunięty od pracy w oczekiwaniu na sankcje administracyjne. Poniedziałkowa decyzja oznacza, że jego przymusowy "urlop" - bez prawa do wynagrodzenia - potrwa do początku przyszłego roku.

Po aresztowaniu mężczyzna wyraził "szczery żal" z powodu swojego czynu. Tłumaczył, że nie chciał uderzyć szefa państwa, ale zamierzał w ten sposób "skarcić" Sarkozy'ego za jego politykę, zwłaszcza za interwencję koalicji państw zachodnich w Libii.

Prezydent zdecydował się wtedy nie wnosić oskarżenia; mimo to prokuratura domagała się bezwzględnej kary trzech miesięcy więzienia i dodatkowo sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ostatecznie sąd złagodził tę karę do sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu.