Gdyby to Francja przez lata zmagała się z niestabilnym rządem, który igrał z narodowym populizmem i często wykorzystywał antyniemieckie resentymenty, i gdyby to jej udało się obalić ten rząd i uczynić z kraju wiarygodnego, dobrze rozwijającego się partnera, pozostawiającego za sobą etatystyczne i autorytarne dziedzictwo - radość z tego powodu byłaby w Niemczech ogromna i trwała. Jednak gdy takie właśnie przemiany zaszły w Polce, "niemiecka radość z tego powodu jest ledwie dostrzegalna" - pisze dziennik w artykule, który ukazał się w niedzielę.
Zdaniem "Die Welt", po zmianie systemu w krajach postkomunistycznych - kiedy z powodu trudności gospodarczych poziom życia był niski, nastroje społeczne złe, a rządy zmieniały się co chwila - przez chwilę wydawało się, że ich powrót do świata zachodniego się nie powiedzie.
Tymczasem w Niemczech niezauważone przechodzą fundamentalne zmiany, które zachodzą w Polsce. Zmiany te Polska zawdzięcza środkom z Unii Europejskiej, ale nie tylko; Polska bardziej konsekwentnie niż większość krajów zachodnich odrobiła europejskie "zadanie domowe" - ocenia dziennik. Jako przykład podaje, że hamulec zadłużenia, który w Niemczech wprowadzono niedawno, a we Francji mimo deklaracji jest kwestią przyszłości, w Polsce już funkcjonuje.
Jak pisze "Die Welt", Polacy sami często przejmują inicjatywę, a rząd, który nie zgrywa pielęgniarki, lecz jest wymagający, nie jest tu postrzegany jako nieszczęście. Terapia szokowa, jakiej kraj poddawany jest od końca komunizmu, nie jest odbierana jako poniżający skandal, a ludzie mówią, że co ich nie zabija, to ich wzmacnia - zauważa "Die Welt". Podkreśla, że nastawienie to dobrze współgra z faktem, że kraj zbliża się do stabilnej i postępowej architektury władzy politycznej.
Gazeta zauważa również, że większość Polaków z optymizmem patrzy w przyszłość, co stanowi znaczący postęp w kraju, którego mieszkańcy dotychczas postrzegali siebie jako "wieczne ofiary". Dziennik cieszy się również, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie udało się wykorzystać w kampanii wyborczej antyniemieckich nastrojów. "Wydaje się, że z rewolucyjnym konserwatyzmem braci Kaczyńskich wygrywa ewolucyjna, umiarkowana modernizacja proponowana przez Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego" - ocenia.
Ponowny wybór rządu z entuzjastyczną proeuropejską kampanią wyborczą równa się z cudem - biorąc pod uwagę, że doszło do niego w środku najgłębszego kryzysu w UE, kiedy na wschodnich obrzeżach UE nasilają się antyeuropejskie i populistyczne tendencje - uważa gazeta. "Polska jest zmęczona awanturami, zorientowana na umiarkowany postęp i bardzo pewna siebie" - dodaje.
Gazeta zaznacza jednak, że rząd Donalda Tuska nie rozwiązał problemu nierówności pomiędzy miastem a wsią, a liczne reformy społeczne i rynku pracy, wprowadzone na długo przed innymi krajami Europy, realizowane są bardzo powoli, często z powodu konformizmu. Tusk ma też niewiele do zaoferowania młodzieży, przez co 10-procentowe poparcie w wyborach zdobył Ruch Palikota. Sukces tej partii pokazuje, że Polska weszła w etap postheroicznej normalizacji. "To właśnie ta normalność pozwala zaliczyć kraj do Zachodu" - podkreśla "Die Welt".
"Polska stała się ważnym graczem w Europie i mamy wszelkie powody, by to docenić - z radością, szacunkiem, ale również z rozsądkiem" - podsumowuje gazeta.