Linia z Madrytu do Galicji zaliczana jest jedną z najnowszych. Została oddana do użytkowania w czasie kryzysu i - zdaniem ekspertów - niestety ma wady.

Sieć linii dla pociągów ekspresowych liczy w Hiszpanii prawie 3 tys. km. Ma zainstalowany system czujników, które sprawdzają prędkość pociągu, a jeśli ten jedzie za szybko, automatycznie go wyhamowują. Jedynym miejscem, gdzie nie zainstalowano tego systemu jest ośmiokilometrowy odcinek pod Santiago de Compostela. Maszynista musi sam zmniejszyć prędkość wagonów z 220 do 80 km/h. „Jeśli system byłby zainstalowany, to nie mówilibysmy dzisiaj o katastrofie” - podkreśla Angel Maura, inżynier kolejnictwa.

Reklama

Eksperci zwracają też uwagę, że trasa z Madrytu do Galicji nie jest podłączona do prądu i pociągi jeżdzą tu napędzane ropą. To przez nią spłonął wagon z pasażerami. Ekspres wjeżdżał już w rogatki miasta, wiele osób zamiast siedzieć w fotelach, stało w drzwiach wagonów. I dlatego - podkreślają specjaliści - większość z nich nie przeżyła siły uderzenia.