Według Służby Granicznej, jest tam około 120 wojskowych. Rosyjski desant wylądował na Mierzei Arabackiej, która geograficznie jest częścią półwyspu krymskiego, ale formalnie jest podzielona między Autonomiczną Republikę Krym i obwód chersoński.
Rosjanie okupują tę ostatnią, okolice wsi Striłkowe. Początkowo z helikopterów wysiadło 60 żołnierzy, na miejsce przybyły także transportery opancerzone, później przyleciały kolejne śmigłowce, także z 60 żołnierzami.
Rzecznik Służby Granicznej Ołeh Słobodian powiedział, że jej funkcjonariusze prowadzili rozmowy z wojskowymi, którzy przekonywali, że jakoby głównym celem ich działań jest obrona stacji gazowej Czornomornaftohazu przed ewentualnymi zamachami terrorystycznymi.
Tymczasem Kijów nie wyklucza odpowiedzi na desant Rosjan w Obwodzie Chersońskim. Ukraiński MSZ złożył w tej sprawie notę protestacyjną.
W nocie czytamy, że Kijów wyraża "silny i kategoryczny" protest wobec wydarzeń w miejscowości Striełkowe. Według relacji MSZ, w desancie uczestniczyło 80 żołnierzy rosyjskich, i 4 śmigłowce wojskowe. Ukraina nazywa te działania inwazją militarną i zastrzega sobie "wszelkie prawo" do odpowiedzi. Kijów domaga się też natychmiastowego wycofania rosyjskich wojskowych z Ukrainy.
Według ukraińskich mediów desant przeprowadzono w rejonie bazy Czernomorneftehazu - ukraińskiej spółki zajmującej się wydobyciem złóż w Morzu Czarnym. Samozwańcze władze Krymu deklarowały w tym tygodniu, że spółka przejdzie w ręce rosyjskiego Gazpromu.