Zagraniczne media przekonują przy tym, że większość Polaków i mediów głównego nurtu uznaje przypuszczenie, jakoby w Smoleńsku doszło do zamachu, za bezzasadne. Ale aktywność Władimira Putina z ostatnich miesięcy daje światu pożywkę do knucia teorii spiskowych.
Przypominają przy tym, że już dwa lata przed katastrofą prezydenckiego samolotu, to sam Lech Kaczyński ostrzegał, że agresja rosyjska może nie zatrzymać się na Gruzji. Nie wykluczał, że może dosięgnąć także Ukrainę, kraje bałtyckie, a może nawet Polskę.
Wielu Polaków wciąż wierzy, że to przez taką postawę zginął prezydent, donosi "The Daily Beast", a tym bardziej - że jak można także przeczytać - strona rosyjska obarczyła winą Polskę już kilka godzin po tragedii.
Dziennikarz przywołuje tzw. raport Anodiny, w którym oskarżono Lecha Kaczyńskiego i jego pijanego dowódcę Sił Zbrojnych o wywieranie presji na pilotach (żaden z członków załogi Tu-154M nie był pod wpływem alkoholu, wynika z analiz). Przypomina także, że samolot modernizowany w Rosji na kilka miesięcy przed katastrofą.
- Jest coraz trudniej oddzielić zwyczajne dochodzenie w tej sprawie od intensywnego wmanewrowania w politykę. To zdarzenie zostało użyte jako antyrosyjskie paliwo, które rozbudziły grupy skrajnie prawicowe. Środowiska polityczne korzystają z tego antyrosyjskiego klimatu i na nim budują karierę polityczną - kończy "The Daily Beast".