Wybory prezydenckie we Francji, mimo że odbędą się dopiero w przyszłym roku, już od miesięcy budzą duże zainteresowanie i emocje. Wszyscy się zastanawiają, czy tym razem wygra prawicowy kandydat i kto nim będzie. Ochotę na ponowne kandydowanie wyraził były prezydent Francji, Nicolas Sarkozy. Rozpoczął już ofensywę medialną, bardzo widoczną choćby na portalach społecznościowych.
Ale Sarkozy ma groźnego rywala, a raczej rywalkę. Bo popularność przywódczyni populistycznego Frontu Narodowego, Marine Le Pen, rośnie. W majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego jej partia dosłownie zmiażdżyła partię Sarkozy’ego i wprowadziła do europarlamentu największą ze wszystkich francuskich frakcji liczbę europosłów (jest to zarazem najlepszy wynik w historii FN).
Według sondażu na zlecenie "Journal du dimanche" aż 60 proc. Francuzów uważa, że to Le Pen jest tym prawicowym politykiem, który ma największe szanse na pokonanie obecnego prezydenta. A to nie wydaje się zadaniem trudnym. Hollande, pomimo że ucieka od wcielenia w życie niepopularnych reform, z każdym miesiącem traci na popularności. I to nie tylko z powodu skandali związanych z jego życiem osobistym (zdrada i następnie burzliwe rozstanie z nieformalną Pierwszą Damą), ale głównie przez brak silnego stanowiska w obliczu zagrożenia ze strony tzw. Państwa Islamskiego. Walka o zrównanie małżeństw homoseksualnych z heteroseksualnymi oraz możliwość adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, które Hollande uczynił jednym z filarów swojej polityki, przegrywają z potrzebą wzmocnienia instytucji państwa.
A to daje pole do popisu szefowej Frontu Narodowego. Z czego wynika fenomen rosnącej popularności pani Le Pen? Głównie z fiaska polityki imigracyjnej. Dochodzi do coraz częstszych kolizji między kolorowymi przedmieściami dużych miast, coraz bardziej sfrustrowanymi potomkami przybyszów z krajów Maghrebu, a białymi Francuzami. Ci pierwsi uważają, że są traktowani jako tania siła robocza i ograniczani w szansach na życiowy start. Ci drudzy postrzegają potomków imigrantów jako naciągaczy i nierobów wykorzystujących system pomocy socjalnej. Dochodzi do tego zagrożenie i strach przed islamizacją. Na tym wszystkim korzysta Le Pen, która nie ograniczana polityczną poprawnością nie boi się ostrych osądów i propozycji rozwiązania problemu. A na to, zdaje się, czekali Francuzi. Le Pen dodatkowo wykorzystuje sprytnie nastroje eurosceptyczne i w razie potrzeby o całe zło obwinia Unię Europejską.
Do tej pory rodzinie Le Pen nie udało się nigdy wygrać wyborów prezydenckich. Najlepszy wynik otrzymał w 2002 r. ojciec pani Marine i założyciel FN - Jean-Marie Le Pen, który dostał się do drugiej tury. Jeśli potwierdzą się te sondaże i jeśli Le Pen zdoła utrzymać wysokie poparcie, wówczas czekać nas będą naprawdę fascynujące wybory.