Jak czytamy w gazecie, rosyjska prokuratura zaprzecza, aby funkcjonariusze rosyjskich służb używali broni palnej bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej. Odgłosy słyszane na filmie mają inne pochodzenie. O niedawnej odpowiedzi Moskwy poinformował "Nasz Dziennik" major Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Jak dodaje, przeprowadzono liczne czynności związane z charakterem tych odgłosów - przesłuchano autora tego nagrania oraz osoby na nim widoczne.
- Materiał z realizacji innych czynności, w tym informacje przekazane przez producenta statku powietrznego, wskazują na możliwość powiązania tych odgłosów z działaniem wysokiej temperatury na elementy jego wyposażenia, to jest na przykład pojemniki z dwutlenkiem węgla, butle z tlenem, gaśnice ręczne z nabojami pirotechnicznymi czy gaśnice przeznaczone do gaszenia pożarów w silnikach głównych - wyjaśnia Marcin Maksjan.