Jak informuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung", mężczyzna wtargnął do budynku multipleksu w Viernheim około 15. Miał w ręku broń oraz pas z nabojami. Nie potwierdziły się jednak informacje, że mężczyzna miał ze sobą ciężką broń maszynową - według najnowszego raportu, był to zwykły straszak. Gdy jednak padły strzały w powietrze, spanikowani ludzie rzucili się do ucieczki, a na miejscu pojawili się antyterroryści.
Policja od razu ruszyła do szturmu. To właśnie wtedy - od gazu łzawiącego rozpylonego przez komandosów - ucierpiało kilkadziesiąt osób. Komandosi zastrzelili też napastnika. Na razie nie wiadomo, co popchnęło go do tego desperackiego czynu.