Stan czterech rannych Soylu określił jako ciężki. Trwa identyfikowanie ofiar śmiertelnych; dotychczas zidentyfikowano tożsamość 21 oswób.

Akcja mająca na celu zatrzymanie terrorysty trwa nadal. Mam nadzieję, że zostanie szybko schwytany - powiedział minister.

Reklama

Według gubernatora Stambułu Vasipa Sahina napastnik działał sam. Sahin dodał, że był on uzbrojony w broń długą i przed wejściem do klubu zastrzelił policjanta oraz cywila, po czym otworzył ogień do osób przebywających w budynku. - W okrutny i bezlitosny sposób strzelał do ludzi, którzy po prostu przyszli aby powitać Nowy Rok i bawić się - powiedział Sahin

Nie wiadomo co stało się z nim później. Początkowo informowano, że zginął w wymianie ognia z policją, jednak informacje te nie potwierdziły się. Według informacji z niektórych źródeł napastników było dwóch.

Agencja prasowa Dogan poinformowała, powołując się na świadków, że napastnik krzyczał coś po arabsku.

PAP/EPA / STR

Telewizja CNN Turk podała, że napastnik był ubrany w strój św. Mikołaja. Otworzył ogień do osób przebywających w modnym i popularnym klubie nocnym "Reina" w dzielnicy Stambułu – Ortakoy, położonej w europejskiej części miasta. Wiele osób ratowało się skacząc do wód cieśniny Bosfor dzielącej europejską i azjatycką część miasta. Budynek klubu znajduje się na nabrzeżu Bosforu.

W klubie przebywało ok. 800 osób bawiących się na imprezie noworocznej. Policja przeszukała pomieszczenia klubu. Zamknięto rejon w promieniu ok. 3 km od klubu.

PAP/EPA / MURAT ERGINIHLAS NEWS AGENCY

W największych miastach Turcji władze wcześniej, przed okresem masowych imprez związanych z okresem noworocznym, zaostrzyły środki bezpieczeństwa.

Agencja prasowa Anadolu informuje, że w Stambule bezpieczeństwa pilnuje 17 tys. policjantów, niektórzy z nich przebrani są za Mikołajów lub ulicznych sprzedawców. Policja wstrzymała ruch na ulicach prowadzących do największych placów w Stambule i w stolicy kraju - Ankarze.

W Ankarze i Stambule dokonano w 2016 r. wielu ataków terrorystycznych, w których zginęło ponad 180 osób. Do ataków przyznawało się tzw. Państwo Islamskie (IS), lub bojówki kurdyjskie.