Według źródeł rządowych, oficer uprowadził policyjny helikopter i zaatakował budynek Sądu Najwyższego. W kierunku gmachu sądu wystrzelono dwa granaty, z których jeden nie eksplodował. Helikopter przeleciał też nad budynkami ministerstw spraw wewnętrznych i sprawiedliwości.
Na nagraniach wideo umieszczonych w mediach społecznościowych widać było niebieski helikopter krążący nad centrum Caracas, słychać było też odgłosy wybuchów.
Oficer, który - jak się uważa - uprowadził śmigłowiec zamieścił na Instagramie nagranie wideo, w którym przedstawił się jako Oscar Perez. Odczytał oświadczenie potępiające "kryminalny rząd" Maduro oraz wzywające Wenezuelczyków aby stawili opór "tyranii". W tle stali uzbrojeni i zamaskowani mężczyźni w mundurach.
- Jesteśmy koalicją wojskowych, policjantów i cywilów, którzy dążą do stabilizacji i są przeciwnikami tego kryminalnego rządu. Nie należymy do żadnej orientacji politycznej ani partii. Jesteśmy patriotami - powiedział na nagraniu oficer.
Prezydent: Nie oddamy władzy bez walki
Atak miał miejsce w momencie, w którym Maduro wygłaszał transmitowane przez telewizję przemówienie do prorządowych dziennikarzy zgromadzonych w pałacu prezydenckim Miraflores. Nie ma informacji aby ktokolwiek został zabity lub ranny.
Maduro poinformował, że postawiono w stan pogotowia obronę przeciwlotniczą kraju i siły zbrojne. Dodał, że był to "atak terrorystyczny" będący fragmentem zamachu stanu. Zapowiedział, że służby bezpieczeństwa zatrzymają wszystkich zamieszanych w ten incydent.
Według prezydenta za sterami helikopter siedział oficer, który był pilotem byłego ministra spraw wewnętrznych i sprawiedliwości Miguela Rodrigueza Torresa, generała w stanie spoczynku, który stał się przeciwnikiem obecnych rządów.
- Prędzej czy później złapiemy ten helikopter i wszystkich, którzy dokonali tego terrorystycznego ataku na instytucje państwowe - powiedział Maduro. Podkreślił, że atak mógł spowodować liczne ofiary, bowiem gmach sądu był pełen ludzi.
Wcześniej we wtorek Maduro ostrzegł, że w razie obalenia jego rządów on i jego zwolennicy chwycą za broń. - Nigdy nie poddamy się, będziemy bronić Rewolucji Boliwariańskiej, jeżeli nie głosami przy urnach to bronią - powiedział.
Demonstracje i protesty przeciwko lewicowemu rządowi Maduro trwają praktycznie nieprzerwanie od kwietnia br. W starciach z policją i wojskiem zginęło 75 osób. Tymczasem kraj stale pogrąża się w chaosie i kryzysie gospodarczym.