Jak informuje "The New York Times", Manafort oraz jego wieloletni współpracownik Rick Gates oddali się w ręce FBI w poniedziałek. Prowadzący dochodzenie ws. ingerencji Rosji w amerykańskie wybory i powiązań między Kremlem a otoczeniem Donalda Trumpa, prokurator specjalny Robert Mueller stwierdził, że Manafort miał wyprać ponad 18 mln dolarów.

Reklama

- Manafort wykorzystał ukryte na świecie bogactwo, by cieszyć się luksusowym życiem, bez płacenia podatków - czytamy w oskarżeniu. Manafort i Gates obwiniani są również o składanie fałszywych oświadczeń m.in. podatkowych.

Paul Manafort mógł spodziewać się oskarżeń od tegorocznego lata, kiedy to FBI przeszukało jego mieszkanie. Ostrzegło też, że planowane są wobec niego oskarżenia. Deklaracja ta wywołała spekulacje, jakoby władze chciały nakłonić byłego szefa kampanii Trumpa do współpracy i zdradzenia informacji na temat prezydenta i innych jego współpracowników.

Manafort dołączył do sztaby Donalda Trumpa w marcu 2016 roku i wkrótce potem stanął na jego czele. Jednak już kilka miesięcy później stracił stanowisko po tym, jak "The New York Times" napisał, że przyjął on 12 mln dolarów - których nie ujawnił - od byłego prorosyjskiego prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza. Jak się okazało, Manafort przez lata był jego doradcą.

Reklama

Trump jest zły

Tymczasem w serii tweetów opublikowanych w niedzielę rano prezydent Donald Trump dał wyraz swej irytacji śledztwem, jakie prowadzi prokurator Mueller.

Jak wskazuje agencja Associated Press, irytację Trumpa mógł wywołać reportaż pokazany przez CNN w piątek wieczór. Jego autorzy twierdzili, że federalna ława przysięgłych (grand jury) zaaprobowała pierwsze zarzuty w śledztwie kryminalnym ws. ingerencji rosyjskiej i związków sztabu Trumpa z czynnikami rosyjskimi.

Reklama

Rzecznik Białego Domu zaprzeczył jednak w niedzielę, że tweety prezydenta Trumpa miały jakikolwiek związek z piątkowym reportażem CNN.

W swych wpisach Trump zarzucił śledczym, że całkowicie ignorują sprawę korespondencji państwowej z prywatnego konta ówczesnej sekretarz stanu, Hillary Clinton czy korupcję, jaka towarzyszyła umowie amerykańsko-rosyjskiej ws. niewzbogaconego uranu. "Zamiast tego ciągle tropią wydumaną zmowę Trumpa z Rosją, której nigdy nie było" - napisał w jednym z pięciu tweetów wysłanych w niedzielę rano.

"Demokraci używają w złych politycznie celach tego okropnego (i złego dla naszego kraju) polowania na czarownice, ale nadszedł czas, gdy Republikanie nauczyli się oddawać" - ocenił.

"Jest tyle przewinień po stronie Demokratów i Clintonów, a oni wolą wykrzywiać fakty. Pora coś z tym zrobić" - zaapelował.

Zdaniem Trumpa, nie jest dziełem przypadku, że oskarżenia o związki z Kremlem pojawiają się, gdy zarysowała się perspektywa "udanej reformy fiskalnej".

Sprawa powiązań sztabu Trumpa z urzędnikami Putinowskiej Rosji jest obecnie badana przez cztery komisje Kongresu, które prowadzą dochodzenia w tej sprawie. Niezależnie od dochodzenia komisji Izby Reprezentantów i Senatu prowadzone jest śledztwo kryminalne, zmierzające do wyjaśnienia wszystkich wątków związanych z ingerencją Kremla w amerykańskie wybory prezydenckie. Nadzoruje je specjalny prokurator Robert Mueller.