List polskiego dyplomaty to odpowiedź na list blisko 40 niemieckojęzycznych promotorów polskiej literatury, opublikowany na łamach "FAZ" 26 lutego.

Autorzy listu skrytykowali w nim działania polskich władz, ich zdaniem zmierzające do osłabienia demokracji oraz zastraszenia społeczeństwa obywatelskiego. Jako przykład takich działań wskazali nowy kanon lektur szkolnych, z którego - jak zaznaczyli - usunięto Josepha Conrada, Brunona Schulza, Witolda Gombrowicza i Ryszarda Kapuścińskiego, a także znowelizowaną ustawę o IPN i apel marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego do Polaków za granicą o zgłaszanie "przejawów antypolonizmu".

Reklama

Zarzut populizmu jest podnoszony bardzo łatwo i z troską stwierdzam, że w ostatnim czasie czyni się to z niezwykłą hojnością wobec polskiego rządu. Mój smutek jest tym większy, że robią to promotorzy literatury, którzy zazwyczaj rozpowszechniają naszą (tj. polską) literaturę w krajach niemieckojęzycznych i dzięki którym doszło do zbliżenia Polski i Niemiec - napisał ambasador.

Przyłębski zapewnił, że polskiemu rządowi zależy na kontynuowaniu inicjatyw wspierających podobne wysiłki oraz że "wspiera (on) demokrację i swobodę działania organizacji społeczeństwa obywatelskiego" oraz dąży do "zagwarantowania wolności słowa i debaty, także w odniesieniu do nowej ustawy o IPN".

Wyjaśnił, że ustawa ma na celu "wspieranie prawdy poprzez reagowanie na nieprawdziwe oskarżenia odnośnie do współudziału państwa polskiego" w zbrodniach hitlerowskich.

Odniósł się też do zarzutu o usunięciu uznanych autorów z obowiązkowych lektur dla uczniów, pisząc, że dzieła Schulza, Gombrowicza i Kapuścińskiego "należą do kanonu lektur szkolnych", ministerstwo kultury popiera "szereg inicjatyw i programów poświęconych tym autorom", a tylko na obchody Roku Conradowskiego przeznaczono ponad 3 mln złotych.

Jestem przekonany, że mur nieporozumień wobec zamiarów polskiego rządu upadnie i że wraz z protestującymi obecnie promotorami (polskiej) kultury będziemy wspólnie działać na rzecz poprawy stosunków polsko-niemieckich w przyszłości - napisał Przyłębski.

Reklama