Szefowie państw i rządów ustalili, że uchodźcy z centrów zlokalizowanych w UE w krajach, które dobrowolnie się na to zgodzą, będą podlegali relokacji do innych państw. Nie będzie jednak żadnych kwot, a rozdział będzie się odbywał na zasadzie dobrowolności. Gwarancji w tej sprawie domagała się Polska i kilka innych krajów unijnych, m.in. z Grupy Wyszehradzkiej. To bardzo dobry kompromis. Osiągnęliśmy to, co zakładaliśmy. Są zapisy na temat relokacji na zasadzie dobrowolności, a Dublin (tj. rozporządzenie w sprawach azylowych - PAP) oparty na jednomyślności. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni - mówił premier Mateusz Morawiecki dziennikarzom w Brukseli w piątek nad ranem.

Reklama

W centrach kontrolnych w państwach UE migranci ekonomiczni, którzy będą odsyłani do krajów pochodzenia, mają być oddzielani od osób mających szansę na przyznanie ochrony międzynarodowej, tj. uchodźców. Tylko ci drudzy będą podlegali rozdziałowi pomiędzy zainteresowane państwa członkowskie.

Sprzeciw Grupy Wyszehradzkiej, ale też części innych państw członkowskich budziło wzmocnienie zapisów dotyczących reformy rozporządzenia dublińskiego. Polska i kraje Europy Środkowo-Wschodniej sprzeciwiają się zawartym w propozycji w tej sprawie pomysłom automatycznego rozdziału uchodźców. Zaostrzony projekt wniosków mówił w pewnym momencie o tym, że austriacka prezydencja w Radzie UE ma pracować w celu osiągnięcia porozumienia w tej sprawie do końca roku. Z uzgodnionych wniosków wynika, że decyzja w sprawie reformy będzie podejmowana na zasadzie konsensusu.

Polska domagała się takich gwarancji od dłuższego czasu w obawie, że na pewnym etapie państwa, które chcą doprowadzić do wprowadzenia do unijnego prawa mechanizmu relokacji uchodźców, zdecydują się na głosowanie większościowe w Radzie UE. Ustanowienie zasady jednomyślności w praktyce oznacza rezygnację z pomysłu obowiązkowego rozdzielnika.

We wnioskach zapisano, że w sprawie reformy systemu azylowego w UE musi zapaść jednomyślna zgoda, oparta na "odpowiedzialności i solidarności". Państwa członkowskie od lat nie mogą porozumieć się w sprawie zmian w unijnym prawie azylowym. W dokumencie ze szczytu znalazł się zapis, że podczas bułgarskiej prezydencji w Radzie UE (od stycznia do końca czerwca br.) poczyniono w tej sprawie znaczne postępy. Sprawa ma być też omawiana na październikowym szczycie unijnym w Brukseli.

Ponadto szczyt poparł ustanowienie w krajach Afryki Północnej ośrodków ("regionalnych platform do wyokrętowania") dla migrantów uratowanych na Morzu Śródziemnym. Szefowie państw i rządów uzgodnili też kwestie finansowania funduszu na rzecz Afryki, w którym brakowało 500 mln euro.

Nad koncepcją platform ma pracować Komisja Europejska i Rada UE. Platformy te mają być ustanawiane w porozumieniu z Wysokim Komisarzem Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) i Międzynarodową Organizacją ds. Migracji (IOM) oraz odpowiednimi państwami Afryki Północnej. Celem tego rozwiązania - jak podkreślono w dokumencie ze szczytu - ma być definitywne zniszczenie modelu biznesowego przemytników i przez to zapobieganie tragediom na morzu. Z danych Rady UE wynika, że w czasie kryzysu migracyjnego od 2015 r. podczas przepraw drogą morską do Europy utonęło ponad 6 tys. osób, a w akcjach poszukiwawczych uratowano natomiast 377 tys. migrantów.

Reklama

Kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła dziennikarzom po szczycie, że to dobry znak, iż przywódcom UE udało się znaleźć na szczycie wspólny język w sprawie migracji, ale głębokie podziały w tej kwestii nadal utrzymują się wśród państw członkowskich. Dla Niemiec ważna była kwestia zapisów o migracji wtórnej (przepływów migrantów między krajami UE), bo Merkel jest w tej sprawie pod presją ze strony siostrzanej partii chadeckiej - bawarskiej CSU.

"Ruchy wtórne osób poszukujących azylu pomiędzy państwami członkowskimi oznaczają ryzyko podważenia integralności wspólnego europejskiego systemu azylowego i dorobku Schengen" - czytamy we wnioskach ze szczytu. Wezwano również do współpracy państw członkowskich i wprowadzania koniecznych administracyjnych i legislacyjnych środków w celu zapobiegania migracji wtórnej.

Satysfakcję z zawartego porozumienia wyraził też prezydent Francji Emmanuel Macron. Powiedział, że Europa będzie musiała jeszcze długo żyć z presją migracyjną z krajów pogrążonych w kryzysie i biedzie. Nie jesteśmy wyspą i musimy stawić czoło temu wyzwaniu, dochowując wierności naszym wartościom - podkreślił Macron.

W centrum negocjacji na szczycie były Włochy, które już na początku zablokowały niewywołujące kontrowersji zapisy w sprawie bezpieczeństwa i gospodarki, aby wywrzeć presję na inne kraje w sprawie zawarcia porozumienia dotyczącego migracji. To były długie negocjacje, ale od dziś Włochy nie są już same - mówił zadowolony z porozumienia włoski premier Giuseppe Conte.