Szukamy innego kandydata – oznajmił Orban na wspólnej konferencji prasowej w Budapeszcie z wicekanclerzem Austrii Heinzem-Christianem Strache. Szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Manfred Weber nie dość, że oświadczył, że nie potrzebuje węgierskich głosów, ale że nie chce zostać szefem KE dzięki tym głosom. Jeśli ktoś obraża w taki sposób jakiś kraj, to premier tego kraju nie może poprzeć kandydatury tego człowieka – oznajmił Orban.

Reklama

Nie chcę być cyniczny, ale mamy wreszcie punkt, gdzie zgadzamy się z panem Weberem. Nie byłoby właściwe, gdyby został szefem KE dzięki głosom Węgrów – dodał węgierski premier. Jak podkreślił, dopóki Weber nie wypowiedział tych słów, rząd Węgier i Fidesz popierały jego kandydaturę. Oznajmił też, że kampanie wiodących kandydatów na szefa KE przekonały go, że żaden nie jest odpowiedni do kierowania Komisją.

Orbana pytano też o przyszłość Fideszu w EPL. Podkreślił, że jego partia wciąż należy do tej grupy, ale w EPL dominują obecnie siły proimigracyjne i jeśli to się nie zmieni, nie wyobrażamy sobie przyszłości w EPL.

Powiedział też, że chciałby, by w UE zaszły takie zmiany jak w Austrii, gdzie centroprawica współpracuje z prawicą. Przyznał jednak, że nie jest to pogląd, który cieszy się obecnie poparciem większości w EPL. Zastrzegł przy tym, że nie chce mówić na temat innych ewentualnych sojuszy, dopóki nie będą znane wyniki majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Strache ze swej strony podkreślił, że Europa nie powinna być scentralizowana, tylko mieć charakter federacji, która nie traci z oczu wartości chrześcijańskich i jest zdolna się obronić.