- My, europejscy chrześcijanie, mamy ogromny problem. Jestem przekonany, że największej pomocy w ratowaniu Europy udzielają nam obecnie ci, którym dziś pomagamy. Odpowiedzialność wobec cierpiących to sianie ziarna. Dajemy dziś prześladowanym chrześcijanom to, czego potrzebują: dom, szpital, szkołę, a dostajemy od nich w zamian to, czego najbardziej potrzeba Europie: chrześcijańską wiarę, miłość i wytrwałość – oznajmił Orban.
Ocenił, że wobec prześladowania chrześcijan "Europa milczy" – "tajemnicza siła zamyka usta europejskim politykom i paraliżuje im ręce", a o prześladowaniu chrześcijan można mówić tylko jako problemie humanitarnym.
Jednak według niego ci, którzy tratują prześladowanie chrześcijan wyłącznie jako problem humanitarny, nie mówią o tym, co najważniejsze – że celem zorganizowanych ataków są nie tylko ludzie i społeczności, lecz także cała kultura. - Formy tego ataku są różne: wymiana ludności, imigracja, wykpiwanie czy kaganiec politycznej poprawności – ocenił Orban.
W jego opinii w Europie jest teraz wielu dobrych polityków chrześcijańskich, ale w obecnej atmosferze i przy rozkładzie sił w mediach nie mają odwagi i nie chcą zabierać głosu. Tymczasem – jak ocenił – na Węgrzech panuje stabilność polityczna, atmosfera jest antyimigrancka i istnieje większość domagająca się ochrony kultury chrześcijańskiej.
Zaznaczył, że punktem wyjścia węgierskiej polityki jest przekonanie, iż Węgry mają prawo bronić swej chrześcijańskiej kultury i wynikającego z niej sposobu życia.
Jak podkreślił, naród i rząd Węgier wierzą, że cnoty chrześcijańskie mogą dać pokój i szczęście tym, którzy je praktykują, a także przyczynić się do przetrwania narodów, i dlatego w węgierskiej konstytucji zapisano, że obrona konstytucyjnej tożsamości i chrześcijańskiej kultury Węgier jest obowiązkiem wszystkich organów państwowych.
To dziedzictwo zobowiązuje nas, byśmy na miarę własnych sił chronili na świecie chrześcijańskie społeczności, które są prześladowane – wskazał premier.