Gdzie była wówczas ochrona muzeum, nie wiadomo. Na taśmie wideo widać, jak przez drzwi na zapleczu muzeum włamuje się grupa kilku osób. Włączył się alarm i grupa po chwili uciekła. Ale jeden z nich zdążył swoje kompleksy wyładować na arcydziele Moneta.

"To było czterech młodych chłopaków i jedna dziewczyna, koło 1 w nocy wyłamali drzwi" - mówił dziennikarzom jeden z policjantów. Obraz - ponoć - można naprawić, jednak władze muzeum są czerwone ze wstydu, że najwspanialsza kolekcja dzieł impresjonizmu była narażona na wybryki młodocianych bandytów.

Reklama