W chwili wybuchu pod ziemią było stu górników. Wciąż nie wiadomo, co z dwunastoma. "Dostęp do sztolni został zablokowany. Pali się taśmociąg, co bardzo utrudnia pracę ratowników" - opowiada Jurij Zajcew, szef górniczego związku zawodowego. "Nadzieje na to, iż poszukiwani górnicy żyją, są bardzo małe" - nie ma wątpliwości.

Reklama

Wybuch 1078 metrów pod ziemią wstrząsnął kopalnią około godziny 3 w nocy. Do akcji natychmiast ruszyli ratownicy. Uwijają się jak w ukropie. Robią, co mogą, żeby dotrzeć do górników, zanim będzie za późno. Niestety, według ukraińskiego resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych, liczba ofiar śmiertelnych może się zwiększyć.

To nie pierwsza katastrofa w kopalni "Zasadźko". We wrześniu 2007 roku zginęło tam 13 osób. Najbardziej tragicznie było tam w 2001 roku, kiedy od wybuchu gazu zginęło 55 górników.

Ukraińskie kopalnie należą do najniebezpieczniejszych na świecie - każdy wydobyty milion ton węgla kosztuje życie czterech górników. W ciągu roku na Ukrainie traci życie ponad 300 pracowników.