"W tej chwili pracujemy w innym rytmie. Staramy się zapewnić bezpieczeństwo przede wszystkim ludziom i obiektowi. Z Polski dojedzie kilku funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu" - powiedział radiu RMF ambasador Polski w Belgradzie, Maciej Szymański.

Reklama

Przez Serbię i Kosowo wciąż przetaczają się demonstracje przeradzające w bójki ale już nie tak poważne, jak te w ostatni czwartek. Wówczas tłum Serbów zaatakował osiem placówek dyplomatycznych, a ambasadę USA podpalił. Demolowano samochody i plądrowano sklepy. Zginął jeden człowiek, a 130 kolejnych zostało rannych, wśród nich 52 policjantów.

W sobotę ogłoszono, że ofiarą pożaru amerykańskiej ambasady był 21-letni student Zoran Vujović z Nowego Sadu na północy Serbii. Nieszczęśnik był Serbem, który mieszkał w Kosowie - wcześniej prowincji Serbii - ale jego rodzina uciekła stamtąd zaraz po zakończeniu wojny z lat 1998-1999.

Kilka tysięcy Serbów protestowało wczoraj w Kosowskiej Mitrovicy, mieście dzielącym się na część albańską i serbską. Z miasta ewakuowano już personel Unii Europejskiej. Aby nie doszło do samosądu, ONZ zarządziła utworzenie kordonu w poprzek głównego mostu na rzecze Ibar.