Tybetańczycy tłumaczą, że są zdesperowani. "Zostaliśmy zapomniani przez wspólnotę międzynarodową" - żali się w wywiadzie dla "Corriere della Sera" lider najsilniejszej organizacji tybetańskiej niezwiązanej z Dalajlamą,Tsewang Rigzin.
I krytykuje politykę duchowego przywódcy Tybetu. Dalajlama wciąż wzywa do dialogu i grozi, że jeśli przemoc nie ustanie, on zrezygnuje z funkcji przywódcy Tybetańczyków.
"Tyle pięknych słów, a potem nic. Widzimy natomiast, jak przypominają o sobie Palestyńczycy i aktywiści w Iraku dzięki samobójczym atakom. Uwaga światowych mediów skupiona jest wyłącznie na nich" - przekonuje Tsewang Rigzin. I podkreśla, że samobójcze ataki Tybetańczyków są "bardziej niż możliwe".
Tsewang Rigzin wezwał też do całkowitego bojkotu tegorocznych letnich igrzysk olimpijskich w Pekinie.