"Białorusini potrzebują rzetelnych informacji. Reżim zrobi więc wszystko, by ich odciąć od niezależnych mediów. Nie cofną się nawet przed atakami w internecie" - pisze na stronie internetowej RWE dyrektor rozgłośni, Jeffrey Gedmin.

Ofiarą hakerów padła nie tylko strona białoruskiej rozgłośni, ale też osiem działających w byłych sowieckich republikach. Atak był poważny, bo choć część stron udało się już przywrócić do życia, to białoruska wciąż jest niedostępna.

Reklama

Szefowie RWE podejrzewają, że za atakiem stoją białoruskie tajne służby. Atak był przeprowadzony profesjonalnie, przy wykorzystaniu wielu komputerów, które jednocześnie prosiły stronę rozgłośni o dostęp do niej, i to tak długo, aż przeciążyły serwery.