Rzeczywiście, Władimir Putin długo bezrobotny nie był. Od wczorajszej nominacji prezydenckiej Miedwiediewa do dzisiejszego powołania nowego premiera minęło zaledwie 27 godzin. A dzięki szybkiemu głosowaniu w Dumie Władimir Putin już jutro stanie na trybunie honorowej i razem z Dmitrijem Miedwiediewem będzie podziwiał paradę wojskową z okazji 63. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Reklama

Nowy prezydent Rosji, przedstawiając w Dumie kandydaturę nowego premiera, przyznał, że taki człowiek jak Putin nie potrzebuje rekomendacji. Od razu jednak zaczął rozwlekać się nad sukcesami byłego prezydenta. "Wiadomo, jak wiele zrobił dla umocnienia państwa i jego bezpieczeństwa. Z Rosją znów zaczęto się liczyć w świecie" - wyliczał Miedwiediew.

Ale ta płomienna mowa nie porwała wszystkich deputowanych. W głosowaniu w Dumie nad kandydaturą Władimira Putina 56 osób było przeciw. To i tak lepszy wynik niż ten, jaki zdobył w 1999 roku, gdy po raz pierwszy zostawał premierem. Wtedy na 450 deputowanych za było tylko 232.

Putin przemawiając w Dumie postawił sobie mocne cele. Walka z korupcją, zbijanie inflacji, reforma służby zdrowia i - jak podkreślił - zmniejszenie podatków dla przemysłu naftowego oraz wspieranie rosyjskich firm, które inwestują za granicą. "Wkrótce przegonimy Wielką Brytanię w dochodzie narodowym brutto" - obiecał.

W ciągu tygodnia powinniśmy poznać wszystkich nowych ministrów rządu Putina. Nietrudno zgadnąć, że swój gabinet wypełni politykami partii Jedna Rosja, na czele której wkrótce stanie.