PETA (People for the Ethical Treatment of Animals) twierdzi na swojej stronie, iż trening na świniach (LTT) jest nie tylko "przerażający", jako że wojskowy personel medyczny przeprowadza operacje na żywych, krwawiących zwierzętach, ale także nieskuteczny, ponieważ gatunek ten ma "drastycznie odmienną anatomię i fizjologię niż ludzka". Podczas tego typu praktyk zwierzęta giną w męczarniach.
"Okaleczanie świń nie ma związku z medycyną na polu walki" - przekonuje PETA.
Organizacja wystosowała więc 12 czerwca prośbę-oficjalny list do szefowej resortu obrony Niemiec o zastąpienie treningu na żywych zwierzętach powszechnie dostępnymi metodami szkolenia w zakresie urazów, takimi jak anatomicznie dokładne symulatory, które mogą naśladować poważne krwawienie, trudności w oddychaniu, reakcje na leki, a nawet śmierć u ludzi.
"Przejście na najnowocześniejsze metody treningu bez szkody dla zwierząt stanowi dla Bundeswehry doskonałą okazję do zaprezentowania wiodącej roli w innowacyjnych, zaawansowanych technologicznie rozwiązaniach medycznych" - kończy swój list do Kramp-Karrenbauer PETA.
PETA podaje też, że "badanie z roku 2020 opublikowane w piśmie Trauma Surgery & Acute Care Open wykazało, iż szkolenia bez symulacji na zwierzętach poprawiają procedury i procesy chirurgiczne".
Z kolei w badaniu opublikowanym w 2019 r. w "Journal of Surgical Education", w którym zbadano liczne kursy szkoleniowe w zakresie umiejętności chirurgicznych, takie jak te praktykowane w Niemczech, wykorzystujące żywą tkankę (odnoszące się do okaleczania żywych świń), naukowcy doszli do wniosku, że "nie ma opublikowanych dowodów (...) sugerujących, że kursy szkoleniowe w zakresie umiejętności chirurgicznych zmieniają wynik leczenia urazów lub poprawiają wyniki nauczania, gdy są wykonywane na rzeczywistej sali operacyjnej".
"To podkreśla, jak bezwartościowe są laboratoria dla zwierząt" - pisze PETA na swojej stronie internetowej.
Organizacja zorganizowała też internetową petycję przeciwko tym - jak pisze - barbarzyńskim praktykom. Petycję podpisało już prawie 30 tys. osób. Polega ona na przesłaniu za pośrednictwem PETA listu do niemieckiej minister obrony wzywającego do porzucenia okrutnych szkoleń an żywych zwierzętach.
To nie pierwsza afera w Bundeswehrze. Kilka dni temu niemiecka prasa informowała o ekstremistach w szeregach jednostki specjalnej Bundeswehry KSK (Kommando Spezialkraefte). Serwis dw.com poinformował, że generał brygady Markus Kreitmayr, w ujawnionym pod koniec maja liście do podległych mu żołnierzy zaapelował o "dobrowolne zrezygnowanie przez nich ze służby", jeżeli ich poglądy mają charakter prawicowo-ekstremistyczny. Powodem do napisania listu było aresztowanie jednego z żołnierzy KSK, u którego, na jego działce, znaleziono karabiny szturmowe, amunicję i materiały wybuchowe.