To będzie trzeci pod względem długości mur na świecie. Dłuższy jest tylko chiński zabytek oraz planowana zapora na granicy meksykańsko-amerykańskiej. Saudyjski będzie chronił kraj przed terrorystami z niebezpiecznego Iraku.
Zapora będzie podobna do tej amerykańskiej. Naszpikowany elektroniką 900-kilometrowy płot pokryty drutem kolczastym ma zatrzymać terrorystów. Do tego powstaną setki stacji radarowych i posterunków.
Początkowo głównym faworytem w wyścigu o wart ponad miliard dolarów kontrakt była rodzina… bin Ladenów. Krewni najsłynniejszego terrorysty świata najprawdopodobniej ustąpią jednak miejsca europejskiemu konsorcjum EADS. Europejski Koncern Lotniczo-Rakietowy i Obronny uczestniczy w europejskim podboju kosmosu, produkuje też wojskowe i cywilne samoloty.
O kontrakt starają się także amerykańskie firmy obronne. Mają one już pewne doświadczenie. Nie tylko stawiają długi na 3 tysiące kilometrów mur na granicy USA i Meksyku. Amerykanie zbudowali także zaporę wokół jednej z sunnickich dzielnic Bagdadu. Jej mieszkańcy mówią, że czują się jak w getcie. Ale od czasu budowy muru liczba ataków w dzielnicy spadła praktycznie do zera.
Także Saudyjczycy liczą, że budowa muru znacznie zwiększy bezpieczeństwo kraju. Na razie ze strony Iraku nie było większego zagrożenia. Zagraniczni terroryści organizowali ataki w państwie Saudów, ale byli to najczęściej najemnicy z Jemenu. Może właśnie dlatego mur jest tylko częścią większego projektu. Saudyjczycy chcą mocno zwiększyć ochronę wszystkich swoich granic, które liczą w sumie 6,5 tysiąca kilometrów. Będzie to ogromne przedsięwzięcie obronne.
Na dużą część z tych kontraktów liczą Europejczycy. Pierwszy krok wykonał już prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który niedawno odwiedził Arabię Saudyjską. To, że EADS ma największe szanse na budowę muru, jest głównie jego zasługą. Trzeba też pamiętać o tym, że Europejczycy najlepiej znają granicę Arabii i Iraku. W końcu to właśnie europejskie mocarstwa wyznaczyły je przed II wojną światową.