W Niemczech ludzie lubią rozmawiać o prawach człowieka i uzasadnionych protestach przeciwko niedemokratycznym rządom. Ale jednocześnie zapewniamy środki, które tłumią takie protesty - mówi na łamach dziennika poseł Lewicy, Michel Brandt.

Reklama

Okazało się, że na samym szczycie listy krajów, którym Niemcy dostarczają policyjne środki drażniące, takie jak gaz pieprzowy, czy naboje z gazem CS (drażniący bojowy środek trujący) znajduje się Andora.

Maleńkie księstwo Andora w Pirenejach nie stało się jeszcze miejscem gwałtownych zamieszek. W państwie małym, które od dziesięcioleci ma reputację raju podatkowego, prawie 80 000 mieszkańców prowadzi raczej spokojne życie - pisze "Sueddeutsche Zeitung" - 240 policjantów wystarczy do utrzymania porządku. Do czego w takim razie potrzebuje dziesiątek tysięcy niemieckich nabojów z gazem pieprzowym? I dlaczego głód Andory na ten towar rośnie z każdym rokiem?

Według danych z federalnego ministerstwa spraw wewnętrznych, w 2017 roku księstwo pozyskało 29607 jednorazowych nabojów do gazu pieprzowego. W następnym roku Andora zwiększyła swoje zamówienie do 36 533 zestawów nabojów z gazem pieprzowym. W 2019 roku liczba ta ponownie się podwoiła do 68 592 sztuk.

Reklama

Zamówili prawie 70 000 nabojów dla 240 policjantów w całej Andorze - mówi poseł Brandt. Zadaję sobie pytanie: czy to trafia do krajów, które mają zakaz importu? Założenie jest oczywiste, że zagrażające zdrowiu substancje drażniące byłyby odsprzedawane w najgorszym przypadku do krajów, do których Niemcy nie mogą dostarczać. Należy to pilnie wyjaśnić - apeluje.

Ale reszta listy rodzi również pytania dotyczące środków kontroli. W 2018 roku niemieckie firmy dostarczyły 50 kilogramów drażniącej mieszanki gazowej do Chin, gdzie łamanie praw człowieka jest na porządku dziennym - pisze "Sueddeutsche Zeitung" - W następnym roku było to już 100 kilogramów. Chile, gdzie policja z ogromną surowością rozprawiała się z demonstrantami w 2019 roku, wielokrotnie otrzymywało z Niemiec sprzęt do rozpylania pieprzu.

125 kilogramów drażniącego gazu pieprzowego trafiło na Ukrainę w 2017 roku, a kolejne 107 kilogramów w 2019 roku. Kolejne partie trafiły do Tunezji, Somalii, Rosji, Egiptu, Singapuru i Kataru. Jak uajwnia gazeta Zjednoczone Emiraty Arabskie otrzymały zaś cztery armatki wodne.