Wojna to drogi interes. Przekonali się o tym Gruzini, którzy w ciągu ośmiu dni konfliktu z Rosją stracili co najmniej 3,5 miliarda złotych. To wyliczenie optymistyczne, odnoszące się tylko do wydatków na paliwo czy straconych czołgów i samolotów. Gruzińskie straty mogą być jednak dużo, dużo większe.

Reklama

Wyliczenia nie uwzględniają bowiem wszystkich zniszczeń. Rosjanie zaprzeczają, że stosują w czasie tej wojny strategię "spalonej ziemi" i niszczą w Gruzji, co się da - instalacje wojskowe i przemysłowe, zabudowania fabryczne, porty i węzły komunikacyjne. Zaprzeczają też, że okradają ludność cywilną. Biorąc pod uwagę te czynniki, straty Gruzji będzie można liczyć w miliardach dolarów.

Analitycy z rosyjskiego Centrum Analiz Strategii i Technologii (AST) podali, że Rosjanie wydają na tej wojnie dwa miliardy rubli dziennie, czyli około 230 milionów złotych. To wydatki na działania wojenne, paliwo, pensje żołnierzy, także pieniądze wydane na ewakuację rosyjskiej ludności z Osetii, czy pomoc medyczną dla cywilów - podaje rosyjska gazeta „Trud”.

Analitycy przyznają jednak, że rosyjskie wydatki też są znacznie wyższe, ponieważ armia nie przyznaje się do wielu porażek. Uparcie twierdzi, że w Gruzji straciła tylko trzy samoloty Su-25 i jeden bombowiec Tu-22M3. Tymczasem Gruzini mówią, że strącili znacznie więcej rosyjskich maszyn. Rosjanie nie podają też prawdziwych danych o stratach w ludziach czy czołgach. Same strącone samoloty (cztery wymienione) kosztowały 2,5 miliarda rubli.

Reklama