Widzimy informacje, które publikuje Sojusz Północnoatlantycki o zwiększeniu kontyngentu, ściąganiu sił i środków na flankę wschodnią. Wszystko to prowadzi do tego, że napięcie rośnie – powiedział w poniedziałek Pieskow cytowany przez agencję TASS.

Reklama

Pieskow ocenia działania NATO i USA

Ocenił również, że „wszystko to ma miejsce nie z powodu tego, co robi Rosja, lecz z powodu działań NATO i USA”.

"Kraje NATO wysyłają dodatkowe okręty i myśliwce do Europie Wschodniej, wzmacniając odstraszanie i obronę w miarę, jak Rosja kontynuuje rozbudowę wojsk na Ukrainie i wokół niej" - poinformowała w poniedziałek Kwatera Główna NATO.

Przedstawiciel Kremla oświadczył, że „eskalacja napięcia jest wynikiem działań informacyjnych i konkretnych działań USA i NATO”.

Pieskow mówił również o „groźbie działań ofensywnych Ukrainy w Donbasie”.

Władze ukraińskie koncentrują ogromną ilość sił i środków na linii rozgraniczenia. Charakter tej koncentracji mówi o przygotowaniu do działań ofensywnych. Rzeczywiście, takie zagrożenie istnieje – utrzymywał rzecznik Kremla.

Ukraina i państwa zachodnie ostrzegają, że istnieje realne ryzyko ataku Rosji na Ukrainę. Skoncentrowanie przy ukraińskiej granicy przez Rosję ok. 100 tys. żołnierzy (na terytorium Rosji) służy, ich zdaniem, wywarciu presji na Kijów i wspierające go państwa.

Siły rosyjskie są także przerzucane na Białoruś, gdzie w dniach 10-20 lutego, m.in. przy granicy z Ukrainą, mają się odbyć wspólne rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe.

Reklama

Pieskow wypowiedział się również z uznaniem o byłym już szefie niemieckiej marynarki wojennej, który wywołał skandal swoimi wypowiedziami o tym, że Rosja nigdy nie odda Krymu, a następnie podał się do dymisji.

To świadczy o tym, że nie wszystko jest stracone, są poważni, przygotowani ludzie, którzy oceniają rzeczywistość, próbując zrozumieć rzeczywistą sytuację – powiedział Pieskow.

Podczas wizyty w Indiach admirał Kay-Achim Schoenbach stwierdził, że Ukraina nie odzyska anektowanego przez Rosję Krymu. Półwysep Krymski już przepadł, nigdy nie wróci, to fakt. Jako „nonsens” ocenił twierdzenia o możliwości destabilizacji Ukrainy przez Rosję, a także wskazał, że „Władimir Putin żąda szacunku, na który zapewne zasługuje”.