Według Skibickiego kluczowym kierunkiem działań wroga pozostaną obwody doniecki i ługański, natomiast kolejny szturm na Kijów z terytorium Białorusi lub operacja na południu Ukrainy, np. w regionie zaporoskim, wydają się mniej prawdopodobne.

Reklama

Koniec wojny?

Gdy wiosna i początek lata będą już za nami, to wówczas może zaczniemy mówić o końcu wojny. Na razie jednak nie powinniśmy wybiegać zbyt daleko w przyszłość, ponieważ musimy przejść przez wcześniejszy etap - właśnie wiosnę i początek lata. Widzimy, (jak rozwija się) ten konflikt - w Rosji zmieniło się dowództwo wojskowe, zakończyła się pierwsza faza mobilizacji, a w armii trwa przegrupowanie sił - podkreślił Skibicki. Jego wypowiedź przytoczono również na kanale resortu obrony Ukrainy na Telegramie.

Rosja przygotowuje się do przełomowego zrywu w wojnie z naszym krajem. Mobilizacja do armii i zmiany kadrowe w rosyjskim dowództwie świadczą o prawdopodobieństwie kolejnej szerokiej ofensywy w lutym lub marcu - ostrzegł 16 stycznia sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow.

Gierasimow za Surowikina

11 stycznia niezależne rosyjskie media powiadomiły, że nowym naczelnym dowódcą sił inwazyjnych został generał Walerij Gierasimow, szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, który zastąpił w tej roli generała Siergieja Surowikina. Według wielu analityków, m.in. ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), ta zmiana świadczy o przekonaniu Władimira Putina i jego otoczenia, że wojna z Ukrainą będzie trwała długo, a w najbliższych miesiącach należy spodziewać się kolejnego zakrojonego na szeroką skalę natarcia agresora.

W grudniu ubiegłego roku naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny wyraził przypuszczenie, że wróg "gdzieś za Uralem" szykuje nowe wojska w liczbie 200 tys. żołnierzy, aby ponownie zaatakować sąsiedni kraj.

W ocenie Załużnego do takiej ofensywy dojdzie najprawdopodobniej pomiędzy styczniem i marcem. Jak przewidywał wówczas dowódca, nowa odsłona wojny może rozpocząć się w Donbasie, ale nie da się wykluczyć także ataku w kierunku Kijowa, natarcia od strony Białorusi, a nawet szturmu na południowym odcinku frontu.